Czego szukasz?
Liczba ofert: 8
Fotografia zawsze była bliska mojemu sercu. Nie zawsze jednak dane mi było wykonywać zdjęcia, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie miałem na to czasu. Praca w radiu jako prezenter radiowy i realizator dźwięku, a potem przez 10 lat dla międzynarodowego koncernu nie pozwalała mi swobodnie korzystać z czasu. Jak wiadomo praca w korporacji z czasem wypala ludzi i mnie też to dopadło. W tym właśnie okresie poczułem chęć robienia czegoś innego, bycia sobą, wyrażania siebie, a nie byciem numerem w tabelce w Excelu. To zdecydowało bym podjął kroki by w życiu robić to co się lubi i z czego czerpię się przyjemność. Postanowiłem, że będę fotografem no i jestem.
Było kilka takich sytuacji, ale dwa pamiętam najbardziej. Pierwsze były podziękowania od Młodej Pary podczas ich wesela. Były one niespodziewane bo wcześniej dziękowali swoim rodzicom i świadkom. W życiu bym nie pomyślał, że i ja otrzymam podziękowania. Pamiętam, że wypowiedziane przez z nich słowa wzruszyły mnie do łez, bo płynęły prosto z ich serc. Otrzymałem wtedy przepięknie malowany własnoręcznie przez Młodą Panią kubek, który zawiera motyw aparatu analogowego plus moje imię z napisem „Uwaga! Mistrz za obiektywem”. Drugim, także bardzo miłym i niespodziewanym gestem, był złoty medal „dla najlepszego fotografa na świecie” oraz prezent od Młodej Pary z okazji moich urodzin. Jak się dowiedzieli, że właśnie mam urodziny w dniu ich ślubu do dzisiaj nie wiem, bo wcześniej się nie znaliśmy wcale. Dostałem prezent, a goście w ilości ponad 200-stu zaśpiewali „sto lat” było to bardzo miłe uczucie, tym bardziej, że kompletnie się tego nie spodziewałem.
Moim zdaniem większe możliwości dają zdjęcia w plenerze niż we wnętrzach. Chodzi mi o to, że łatwiej się fotografuje jednak ludzi na otwartej przestrzeni, gdzie ich komfort psychiczny jest większy niż w zamkniętych przestrzeniach. Łatwiej się wtedy do nich dociera, współpraca jest lepsza, są wtedy bardziej otwarci. Czy ciekawsze zdjęcia… to zależy od punktu widzenia osoby oglądającej. Jedni będą zachwycali się portretem zrobionym na białej ścianie, a drudzy np. widokiem gór, na których tle zrobione jest zdjęcie z Nowożeńcami.
W dobie „wysypu” fotografów ślubnych, gdzie dzisiaj każdy może robić zdjęcia, bo sprzęt fotograficzny tanieje, a technologia pozwala na robienie zdjęć bez większej znajomości obsługi aparatu, to już samo przetrwanie na rynku jest już wyróżnieniem. Moją firmę fotograficzną prowadzę już prawie 10 lat. Przez ten czas udało mi się wybudować markę, która jest rozpoznawalna w moim regionie. Sądzę, że jestem jednym z nielicznych fotografów w Polsce, którzy fotografują także sesje ślubne analogowymi aparatami średnioformatowymi. To, co mnie wyróżnia pośród fotografów ślubnych, to także to, że oprócz ślubów fotografuję eventy, koncerty, wydarzenia sportowe. Wykonuję na zlecenia sesję biznesowe, sesję portretowe: portret klasyczny, fashion, beauty, glamour tworzone zarówno cyfrowo, jak i analogowo. Posiadam swoje studio fotograficzne, w którym przede wszystkim tworzę swoje projekty głównie wykonywane aparatami analogowymi w formacie 6x6 i 6x7.
Najbardziej mile wspominam sesję ślubną stylizowaną tematem „Alicji w Krainie Czarów”. Zdjęcia zostały zrobione zagajniku przy zjeździe z autostrady A4. Tam zbudowaliśmy scenografię zawierającą mnóstwo detali, kwiatów. Na potrzeby zdjęć zakupiony został biały królik, był dym i była magia. Zdjęcia z tej sesji obiegły cały świat, a także w Polsce pisano o tej sesji, ślubie w głównych branżowych pismach.
Fotografia dzisiaj to mój sposób na życie, to moja praca, ale przede wszystkim pasja. Praca z ludźmi, kontakt z nimi, to jest to, co lubię najbardziej. Cały czas staram się rozwijać i pogłębiać swój warsztat. Sam także przeprowadzam szkolenia dla fotografów. To wszystko powoduje, że nie mam dnia bez zdjęć. Nie wyobrażam sobie dzisiaj robić coś innego. Obecnie pochłonęła mnie fotografia analogowo średnio i wielkoformatowa.