Czego szukasz?
Liczba ofert: 3
Chyba to, że każdy ślub traktuję jako ten najważniejszy, to tak jakby ślub miała brać moja siostra czy córka. Dużo rozmawiam z Młodymi zarówno podczas spotkania jak i sesji narzeczeńskiej czy pleneru. Od moich par usłyszałem też, że byłem ich oazą spokoju pośrodku tego całego chaosu. To bardzo miłe. Poza tym myślę, że parom podoba się moja szybkość działania. W sezonie potrafię oddać gotowy materiał w ciągu tygodnia - a to wszystko dzięki autorskim patentom na selekcję, obróbkę i organizację publikacji.
Reportaż ślubny w moim stylu to w głównej mierze naturalność, łapanie tych milisekund podczas całego dnia ślubu które tworzą klimat. Przede wszystkim ciągły ruch i lustrowanie otoczenia bo najlepsze momenty dzieją się często spontanicznie. Z czasem to również świadome naciskanie na spust, nie serie bez opamiętania. Z kolei plener to poszukiwanie coraz to nowych lokalizacji, ale bez gadżeciarstwa i wymuszania historyjek.
Kontakt z ludźmi. To niesamowite, ale nie zdarzył mi się jeszcze ślub z tzw: "roszczeniowymi" parami. Zawsze mamy jakąś nić porozumienia, zaufania. Szczególnie mi miło gdy rodzice Młodych traktuje mnie jako gościa, rodzinę a nie jak rzemieślnika, który "ma" zrobić to po co został zatrudniony.
Ciężki wybór. Jednak w głowie utkwił mi jeden z ostatnich, ślub plenerowy niesamowitej pary z Torunia, a później impreza już na sali inna niż wszystkie, z odjechaną muzyką w stylu Pearl Jam i Kultu. Takiej zażyłości, poczucia wspólnoty i naturalności nie zaznałem nigdy wcześniej. A kontakt mamy do dzisiaj. Pozdrawiam A i J!
Przede wszystkim fakt, że nadal jaram się tym co robię, że nie popadłem w rutynę. Nie zdobyłem może żadnych nagród, wyróżnień czy sławy w Insta-świecie ale osobiście cieszę się, że robię coś tak innego niż korpo-praca.
Tu bardzo dobrze sprawdzają się sesje narzeczeńskie, które często daję w gratisie podczas podpisywania umowy. Staram się zagadać, zabawić i to nieczęsto historiami z wesel i plenerów. A potem już z górki, zwłaszcza że materiał z tej sesji widzą na długo przed weselem. Więc kiedy przychodzę do Ich domu w dniu ślubu to jestem witany: "cześć Bartek", a nie "Dzień dobry" z jednoczesnym stresem w oczach. Najlepsze zdjęcia to te naturalne, bez prowokowania krępujących póz czy gestów.