Hotel Spichrz

Początkowo kontakt z właścicielką był bardzo udany. Warunki przedstawione w umowie były satysfakcjonujące, w pozostałych kwestiach można było dojść do porozumienia. Jednak im bliżej terminu wesela, tym było trudniej. Ceny zostały podniesione o 10%. Zamiana sali początkowo miała być bezpłatna, jednak 10 minut po zakończeniu spotkania właścicielka stwierdziła, że zmiana będzie obciążona dodatkowym kosztem w wysokości 1500 zł. Zostaliśmy też poinformowani, że utylizacja butelek po weselu na 64 osoby to za duży koszt dla hotelu, więc butelki musimy zabrać ze sobą, ponieważ alkoholu nie kupujemy od nich. Właścicielka próbowała przedstawić nam „zniżki” które otrzymaliśmy, takie jak: brak korkowego (korkowego nie było od samego początku ustaleń), brak opłaty za namiot w ogrodzie (płacimy za poprawiny w ogrodzie). Starała się też dodać koszty, gdzie tylko się da np. policzyć osobno za ślub w ogrodzie i osobno za postawienie stołu dla urzędnika. Przy wykupieniu możliwości ogniska i kiełbasek dodatkowym kosztem miały być kijki do pieczenia kiełbasek. Właścicielka nie zna różnicy między wegetarianami a weganami. Kontakt z recepcją był udany i przyjemny jednak na odpowiedź na maila trzeba było czekać 10 dni, 3 razy dzwonić oraz raz udać się osobiście. Dodam na koniec, iż mieliśmy możliwość poprawin w ogrodzie bądź na Sali w razie złej pogody. Wybraliśmy końcowo opcje na Sali, a ja w dniu ślubu dowiedziałam się, że wcale nie chodzi o sale w której miało być wesele, a o inną mniejszą i niższą sale na piętrze. Mocno zaskoczona tym faktem zadzwoniłam do właścicielki licząc, że to tylko pomyłka. Otóż nie. Nie była to pomyłka, bo płacimy za jedną imprezę. W dniu wesele, w trakcie tej rozmowy, dowiedziałam się również, od właścielki, że jestem pretensjonalna, roszczeniowa i do tej pory właścicelka „szła mi na rękę”, ale już nie będzie i że żałuje ze w ogóle organizuje nam to wesele. Jak można powiedzieć to do panny młodej w dniu jej ślubu…

5 lat temu