Czego szukasz?
Liczba ofert: 4
Z muzyką jesteśmy związani od bardzo dawna. W sumie trudno określić tak naprawdę konkretny czas. Zaczynaliśmy wspólną przygodę w zespole metalowym...Tak! Dokładnie! W zespole metalowym i generalnie nasz gitarzysta Rafał jest perkusistą... Nuendo powstało bodajże w 2012 roku, ale z kopyta ruszyło 6 lat temu. Kiedy doszłam do składu postanowiliśmy zająć się tym "na poważnie". Z racji, że tylko ja miałam doświadczenie w chałturze, początki były trudne i nie chcę żeby ktoś pomyślał, że odbieram coś chłopakom. Po prostu z nimi zaczęła się prawdziwa, fantastyczna przygoda i musieliśmy to sami wszystko ogarnąć. Jednak byliśmy zgrani, bowiem wcześniej już staliśmy na jednej scenie. Co prawda w innym charakterze, ale to nam bardzo ułatwiło sprawę. Ogarnęliśmy repertuar i przyszedł czas na start. Pierwsze wesele to był ogromny stres, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Podekscytowanie, jak ludzie a szczególnie Młodzi odbiorą nas na żywo. Wyszło rewelacyjnie a "Oni" wciąż nie wiedzą, że wzięli zespół bez doświadczenia....
Nasz skład jest 3 osobowy. To świadoma decyzja by nie rozbudowywać go do 5/6 osób. Z doświadczenia wiemy, że im więcej członków tym gorzej. Wiele czynników na to wpływa, że myślimy tak, a nie inaczej. W większym składzie łatwiej o "konflikty" dotyczące koncepcji zespołu, czasu poświęcanego na próby i imprezy aż w końcu finansów. Myślę, że co do ostatniej kwestii trzeba być uczciwym i nie pozostawiać jej w sferze tematów tabu...Często dochodzi w zespołach chałturniczych do konfliktów w kwestii pieniędzy i niestety znamy to z własnego doświadczenia. Chcieliśmy tego uniknąć więc zanim wystartowaliśmy, ustaliliśmy czyste zasady gry. Pozwala nam to w trudnych momentach postawić się do pionu. Każde z nas ma swoją rolę do odegrania. Jedni zajmują się sprawami dotyczącymi sprzętu, brzmienia, inni repertuarem, podziałem ról, a jeszcze inni reklamą, spotkaniami z klientami. Wszyscy równo troszczymy się o ten biznes.
To jest ekstra pytanie! Szczerze muszę przyznać, że nie mamy z tym absolutnie żadnego problemu i nie jest to wynik braku skromności z naszej strony, ale to, że wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie "Co muzycy metalowi robią w zespole weselnym"? Właśnie brak ograniczeń i otwartość sprawia, że każdy gatunek jest dla nas formą zabawy. Wiemy, że wesela i tego typu imprezy żądzą się własnymi prawami. Chcemy uszanować to, że przy stołach siedzą nie tylko młodzi ludzie, ale też osoby, które chciałyby się przenieść do swoich lat młodości i usłyszeć piosenki, które dziś już w rozgłośniach radiowych są rzadkością. Dla nas to też wyzwanie, żeby wejść w daną piosenkę i spróbować przekazać emocje jej autora, a tym samym oddać te kilka minut słuchaczom w odpowiedni sposób. Jednak zdarza się, że któreś z nas "przynosi" numer na próbę i pękamy ze śmiechu jak mamy to ugryźć. Wkrada się wtedy nasz rockowy duch i nagle okazuje się, że to całkiem niezły kawałek...nawet jak na disco czy biesiadę. Co więcej uważamy, że wiele piosenek granych na imprezach rozrywkowych to niezłe łamańce dźwiękowe. Ludzie, którzy je pisali naprawdę nie szli na skróty. Są jednak numery, które chcemy omijać szerokim łukiem. Dla mnie osobiście jedną z takich piosenek jest " Majteczki w kropeczki".
Hmmmm....Każde przyjęcie jest wyjątkowe... Na każdym spotykamy nowych ludzi i to jest bardzo pozytywny aspekt naszej pracy, ale gdybyśmy mieli wybrać jedną taka imprezę, to byłoby to pewne wesele w okolicach Dynowa.... Jechaliśmy popsutym transitem gdzie na drugim biegu było nam ciężko pokonać małe wzniesienia, a kiedy dojechaliśmy na miejsce to okazało się, że przyjęcie jest w małej altance na szczycie góry i sprzęt wwoziliśmy wózkiem linowym z prędkością 1 km/h do 1/3 wysokości, a potem... Kolumny na plecy, po trawce i dawaj! Z powrotem lżej nie było, pchaliśmy samochód pod górę by wyjechać z tego lasu i obiegło nas stado psów co tylko przyspieszyło nasze działania. Z Młodymi mieliśmy kontakt tylko e-mailowy gdyż mieszkali we Włoszech. Wesele miało być rockowe więc byliśmy nieco podekscytowani , jak to będzie wyglądać. Jeden set, drugi set, a ludzie nic....Zero par na parkiecie....I decyzja co robimy.... Uruchomiliśmy więc disco polo i całą resztę. Proszę nam wierzyć, nawet najbardziej zatwardziały Rock'Man po jednym głębszym nie usiedzi przy stoliku i było to jedno z najbardziej wyjątkowych wesel w naszej karierze.