Czego szukasz?
Zarówno w filmowaniu jak i montowaniu zebranych wspomnień pojawiają się momenty, które zapadają na długo w pamięci. Weźmy na przykład chwile z sesji plenerowej, gdzie spotykasz ludzi wpatrzonych w siebie, czasem skrępowanych ze względu na obecność kamery. Taki moment to czas dla mnie, aby sprawić żeby tych dwoje ludzi poczuło się jak najbardziej komfortowo i naturalnie. Gdy już to razem osiągniemy, uśmiech i uczucia przychodzą same i zapisywanie momentów to czysta przyjemność. Drugi przykład to montowanie filmu, w którym powracają wspomnienia z danego dnia ślubu i pleneru w pięknych okolicznościach przyrody z ludźmi, którzy mi zaufali. Podczas montażu często pojawia się śmiech czy wzruszenie. Jeżeli w tej pracy się nie otworzysz i nie podejdziesz emocjonalnie to ją po prostu zmień. Co bardziej lubię? 60 do 40 na rzecz filmowania.
Osoby, które po raz pierwszy mnie poznają zapewne nie uwierzą w to co zaraz powiem. Jeszcze 6-7 lat temu byłem nieśmiałym spokojnym facetem, który szukał samego siebie i nie zawsze łatwo było mu się otworzyć. Gdy 8 lat temu zaczynałem w branży ślubnej, kontakt z taką ilością nowych twarzy otworzył mnie jakoś tak naturalnie. Energia par, wzruszenia w tym dniu, zaangażowanie ludzi dookoła, zabawa weselna, potrafią zdziałać wiele. Jeżeli mam mówić za siebie to mi pomaga pozytywna energia, szczerość, uśmiech, asertywność, komunikatywność bez której było by marnie i zaradność. W dniu ślubu po prostu trzeba sobie dać radę. Jest tyle rzeczy, które mogą pójść nie tak. Niema, że czegoś się nie da. Muszę być gotowy na wszystko, w szczególności podczas wyjazdu do kościoła czy urzędu. Pomimo, że wcześniej sprawdzi się mikrofony, rejestratory dźwięku, baterie, było się już w tym kościele, to jeżeli coś pójdzie nie tak trzeba mieć wyjście z sytuacji. Powiedzieć Młodej Parze, że trzeba powtórzyć przysięgę raczej nie wchodzi w grę. Dwa rejestratory, dwie kamery, 6 zapasowych baterii, pełny bak w aucie, druga para butów, koszule to podstawa. W dużej mierze zaradność i uśmiech mi pomaga.
Było kilka wspaniałych miejsc, które odwiedziłem w ostatnich latach. Geiranger król fiordów w Norwegii, Durdle Door w Anglii, gdzie kręcono Piratów z Karaibów, niezliczone wyjazdy w Tatry, Połonina Wetlińska w Bieszczadach, czy też Hallstatt w Alpach, w których się zakochałem. Zawsze ciągnęło mnie w góry dlatego też tyle moich teledysków właśnie z tych miejsc. Mimo, że jestem zakochany po uszy w naszych Tatrach jak i słowackich to największe wrażenie zrobiło na mnie Hallstatt w Alpach. Niepowtarzalny klimat, architektura, otoczenie gór i wodospadów sprawia, że szczęka opada. Byliśmy tam z Asią i Pawłem. Najpierw po 5 godzinach jazdy autem do nich do Wiednia, następnego dnia wybraliśmy się wczesnym rankiem jeszcze kilka godzin autem na zachód w Alpy. Wielkim zaskoczeniem dla mnie było to, że zdecydowana większość turystów na miejscu to Chińczycy. Dlaczego?. Okazało się, że skopiowali to miejsce u siebie 1:1 i tak w nim zakochani odwiedzają również oryginał. Wracając do najbardziej wyjątkowego miejsca, to chyba właśnie Hallstatt. Polecam każdemu na kilkudniowy wyjazd bo naprawdę warto.