Czego szukasz?
Liczba ofert: 11
Na każdym weselu czuję się jak osoba z super mocą, ponieważ tylko ode mnie zależy, które wspomnienia pozostaną najjaśniejsze w pamięci Młodej Pary. Fotografie mogą zapadać w pamięć mocniej niż ruchome filmy, ponieważ stanowią oddzielne jednostki czasu. Telewizja to strumień niestarannie dobranych obrazów, z których każdy wymazuje poprzednika ze świadomości widza. Nieruchoma fotografia to chwila obdarzona przywilejem trwałości, można ją zamienić na niewielki, płaski przedmiot i oglądać do woli.
Mam kilka specjalnych sposobów, aby na przyjęciu weselnym zadowoleni byli zarówno goście jak i ja. Pierwszy sposób to... stać się wodą, rozpuścić się wśród gości, bez względu na to, czy jest to kameralne wesele, czy przyjęcie, gdzie liczba osób składa się z trzycyfrowej liczby. Wtedy staram się stać taką małą, niedostrzegalną, i nieuchwytną, aby złapać szczere ludzkie emocje. Drugi sposób to stać się najlepszym przyjacielem. Warto zrozumieć, że zadaniem fotografa jest nie tylko złapanie emocji wesołych gości, ale także zwrócenie uwagi na tych, którzy są zawstydzeni lub skrępowani. Wtedy ja "włączam" mojego wewnętrznego psychologa, analizuję i próbuję nawiązać kontakt, niby przez przypadek. Ta metoda jest już znacznie cięższa i wymaga wielkiego wysiłku. Trzeba być trochę psychologiem, generałem w dziedzinie historii, sportu, kultury, ekonomii ... i nawet trochę czarodziejem. Tak, to absolutnie nie jest łatwe, ale niezwykle ciekawe jest poznanianie nowej osoby, to jak otwieranie nowej książki. Wyobraź sobie, że w ciągu jednego dnia przeczytałeś ponad dwadzieścia różnych książek na różne tematy. Czy to nie wspaniałe? Tak, tak i znowu tak! A teraz wyobraź sobie wynik w liczbie dobrych ujęć. To naprawdę niesamowite!
To będzie krótka, ale szczera odpowiedź. Kamera jest kontynuacją mojej ręki, to jest moje trzecie oko. Patrzę swymi oczyma i robię zdjęcia moim sercem. Fotografia, to moja miłość, tęsknota, szczęście, dom i obcy kraj, namiętność i szczerość. To po prostu moje wszystko.
Mój dziadek robił czarno białe zdjęcia jeszcze na klisze. Cały ten proces odbywał się u nas w domu w takim oddzielnym ciemnym pokoju, i ja jako dziecko byłam bardzo ciekawa tego procesu. Z czasem mój ojciec robił też cudowne zdjęcia, tylko już kolorowe. Dzięki nim mam niesamowitą kolekcję dziecięcych albumów, ponieważ ja byłam główną modelką (nooo i jeszcze brat i mama). Ale to wszystko było tylko ich hobby, a nie zawód. Ci dwaj mężczyźni pokazali mi, że fotografia to nie tylko odpowiedź na trzy pytania. Kto? Gdzie? Kiedy? A to jest prawdziwa i szczera magia. W dzieciństwie zawsze chciałam mieć super moc - latać lub mieć skrzydła, być super silna, poruszać się z prędkością światła, leczyć, zatrzymywać czas... i wiesz, zdałam sobie sprawę, że mogę zrobić to wszystko... Mogę podróżować przez obraz w czasie, leczyć wspomnienia, latać od szczęścia do siódmego nieba, być super potężną, nawet jeśli są to trzy śluby z rzędu). Marzenia się spełniają!
Pamiętam każdą sesję zdjęciową. Pamiętam imiona moich klientów - przeszłych i przyszłych. Pamiętam, że matka Sebastian maluje piękne obrazy, ojciec Agnieszki spotkał mnie w domu w śmiesznych skarpetach, a Anna spotkała się ze swoim przyszłym mężem biorąc u niego wywiad, w Eli alergię na koty, jak wybrałam Kasią ciasto na jej wesele ... I tak mogę kontynuować w nieskończoność, szczerze. A to nie dlatego, że mam dobrą pamięć, ale dlatego, że lubię ... nie, kocham to, co robię. Dla mnie każde małżeństwo, każde wesele jest wyjątkowym, choć scenariusz większości wesel ten sam, ale kiedy zacząłem robić zdjęcia ślubne, powiedziałam do siebie: „Rób to tak, jakby to był twój ślub i oddawaj takie zdjęcia, które byś chciała dostać ". Ta zasada ta przeszła z fotografii do mojego prywatnego życia, i teraz cokolwiek ja bym nie robiła, robię to z maksymalną starannością, umieszczając tam cząstkę siebie, rozpływam się w tym, co robię, zamiast krwi w żyłach, są prawdopodobnie piksele od szalonej miłości do tego, co robię. Nigdy w życiu nie lubiłam tak szczerze i namiętnie, jak lubię fotografię.
Niewątpliwie tak. Ja już to zrobiłam nie jeden raz i nie żałowałam. Przede wszystkim, jest to doświadczenie, a doświadczenia jeszcze nikt nikomu nie zabrał, a po drugie, to jest bardzo korzystne walczyć z lękami, i ja jestem pewna w tym co robię, a po trzecie, to jest twój rozwój, to postęp. Moja ostatnia sesja ślubna była dla mnie prawdziwym wezwaniem. Nie było tam wysokości ani głębokości, nie było węży ani pająków, a nawet złych pijanych gości nie było (co czasem też zdarza się). Przeciwnie, tam był mój psychiczny strach. Tam była szczera, lekka, wzajemna miłość, którą mogłam zobaczyć na własne oczy i uwiecznić to w zdjęciach. Piękna panna młoda, która ciężko walczyła o zdrowie swego narzeczonego już dwadzieścia lat, wbrew wyzwaniu losu, i była gotowa na ten odważny krok - do małżeństwa. Co tu powiedzieć, lepiej pokażę zdjęcie. Trudno opisać moje uczucia, ale jestem dumna, że miałam okazję być fotografką na tym wyjątkowym ślubie, że mi powierzono tę misję. Po raz kolejny byłam przekonana, że na tym świecie jest miejsce szczerości!!!